czwartek, 13 listopada 2014

Henning Mankell, Fałszywy trop

Idąc za ciosem w bibliotece wypożyczyłam wszystko Henninga Mankella, co kolejno było na półkach, choć nie zawsze chronologicznie. Jako następny w mojej przygodzie z Wallanderem na tapetę poszedł Fałszywy trop. Rozpoczął się już dużo lepiej niż Biała lwica – wystartowałam więc i … nie mogłam przestać czytać. Książka wciągnęła mnie całą, po sam czubek głowy.

Fałszywy trop to mocna pozycja, którą chłonie się w bardzo szybkim czasie. Wszystko dlatego, że pełna napięcia fabuła wciąga po uszy i nie pozwala oderwać się od czytania od samego początku. Książkę otwiera wzruszająca historia, która naprawdę mocno łapie za serce – pierwszy raz spotkałam się z taką u tego autora, ale to pokazuje, że nie jest skupiony na jednym – na morderstwach. Już sam wstęp nadaje książce specyficznej atmosfery, która utrzymuje się już do jej zakończenia. Pracę Kurta Wallandera otwiera natomiast specyficzna sprawa i to wcale nie morderstwo, a samobójstwo młodej dziewczyny. Te odstępstwa od reguły dają książce pewnej świeżości, później fabuła wraca na ten typowy – kryminalny tor. Od około połowy opowieści, jak to u Mankella bywa, znamy głównego sprawcę krwawych, sadystycznych wydarzeń i obserwujemy pościg za nim, a także jego spojrzenie na całą sprawę. Od początku jednak bardzo skomplikowane śledztwo prowadzone przez Wallandera i spółkę błądzi i nie idzie odpowiednim tropem. W pewnym momencie ta nieporadność policji zaczyna być odrobinę irytująca, ale pewnie jest to zabieg specjalny – ja bowiem jeszcze bardziej wciągałam się przez to w fabułę i z niecierpliwością czekałam na te prawidłowe już wnioski i działania. Jak to też u Mankella jest zazwyczaj, kilka wątków przeplata się w niezwykle umiejętny sposób, policjanci prowadzą równolegle dwa śledztwa i przez całą niemal długość opowieści czytelnik, podobnie jak główni bohaterowie, zastanawia się, czy one się łączą. Napięcie budowane przez autora w mistrzowski sposób utrzymuje się cały czas, a wzmacnia je jeszcze presja czasu, jaka wywierana jest na bohaterach. Ciągłe komplikacje tylko dodają smaczku dynamicznym wydarzeniom. Dla bohaterów oprócz trudnego śledztwa, ważne są fakty czysto społeczne - zmiany w ich otoczeniu, kraju. Oto w spokojnej dotychczas Szwecji ma miejsce fala brutalnych zabójstw. W społeczeństwie szwedzkim daje się zauważyć niepokój i strach, zwłaszcza w tej małej społeczności Ystad. Miejsce to teoretycznie spokojne i osłonięte od zbrodni staje się jej centrum, bohaterom coraz trudniej jest więc pozytywnie spoglądać w przyszłość. Na tle wydarzeń czysto śledczych oczywiście przypatrujemy się życiu prywatnemu Wallandera, jego problemom i troskom oraz relacjom rodzinnym. Podobnie jest także z pozostałymi członkami jego ekipy, jednak nie w tak dużym zakresie, jak w przypadku Kurta. Oczywiście wszystko jest umiejscowione w fabule perfekcyjnie – każdy wątek, historia i wydarzenie jest na swoim odpowiednim miejscu w tym kryminale. To jest właśnie cały kunszt Mankella – jego sprawność w manewrowaniu historią i jej treścią. 

Jak się okaże wszystkie wydarzenia w tej części przygód są wynikiem czegoś. Wszystkie morderstwa w Fałszywym tropie mają jedną podstawę. Mankell tutaj daje nam do zrozumienia, że impuls, pewien zapalnik może pociągnąć za sobą całą serię zdarzeń. Autor kontynuuje ten zamysł także w następnej części – Piąta kobieta. Już nie raz i nie dwa polecałam kryminały Mankella, to naprawdę w tym gatunku jedne z lepszych powieści i sięgnąć po nie mogą najbardziej wybredni fani tego typu literatury. Seria z Wallanderem ma w dodatku swoisty klimat, do którego bardzo chętnie się wraca. 

Podsumowanie:
Autor: Henning Mankell
Tytuł: Fałszywy trop
oprawa: miękka
Wydawnictwo: W.A.B.
Ocena Czytanie uszczęśliwia: 8/10
Książkę można kupić w Matras

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz