poniedziałek, 26 stycznia 2015

Henning Mankell, Psy z Rygi

Dwa ciała pływające w pontonie – praktycznie od tego rozpoczyna się śledztwo Wallandera i jego ekipy w tej części. Później to zagadka innego morderstwa jest głównym wątkiem, która to pociąga za sobą za sobą niebywałe wydarzenia w życiu komisarza. To, jak później rozwija się śledztwo i co z tego wyniknie, to niesłychany majstersztyk twórczy Mankella. Choć oczywiście w książce można odnaleźć pewne niedociągnięcia, punkty do których można by się przyczepić, to nie wpływają one bardzo na całościowy odbiór tej pozycji.

Książka, jak to w przypadku każdej Mankella, przemyca odrobinę historii Łotwy i sytuacji polityczno-społecznej tego kraju, jaka jest w niepewnym i ciężkim dla niego czasie. Muszę jednak przyznać, robi to trochę zawile i nie do końca w prawidłowy sposób można to dobrze odczytać. Wydaje mi się, że można też wiele rzeczy źle zinterpretować i później mieć krzywy obraz dawnej rzeczywistości. Wiadomo – to książka, całość to fikcja, a zabiegi mające na celu wplecenie do tego trochę autentycznych wątków nie powinny ich odkształcać. Tutaj mam wrażenie, że trochę to zrobiły. 
 
Co mnie z pewnością przyciągnęło do książki to rzecz bardzo poboczna, ale dla promocji ważna. Jest to bardzo intrygująca, mroczna i nierzeczywista okładka z kościotrupem na brzegu rzeki, jeziora, morza (niepotrzebne skreślić), który wsparty jest na jakimś badylu, choć odczucie jest takie jakby na nim przysiadywał. Oczywiście w opowieści nie zabrakło mistrzowsko budowanego napięcia, a niepewność i strach Wallandera udzielają się w pełni czytelnikowi. W dodatku nierzeczywistość wydarzeń, jaką odczuwa komisarz mocno wpływa na odbiór książki - a wszystko to idealnie łączy się ze wspomnianą okładką. 

Po przeczytaniu pierwszej części przygód Kurta Wallandera byłam zniesmaczona trochę, bo to nie był Mankell, którego znałam. Jednak autor widać, że z każdą kolejną częścią swojej historii o szwedzkim policjancie – rozwija się i idzie, co ważne, w dobrym kierunku. Psy z Rygi to wciągająca i niemal detektywistyczna, zawiła fabuła, pościgi „cieni” i w tym wszystkim zagubiony Wallander – Wallander, który w międzyczasie zakochuje się w żonie swojego łotewskiego znajomego. Początek nie zapowiada tak intensywnej i ciekawej historii. W momencie, gdy czytelnikowi wydaje się, że nic się nie dzieje wszystko rusza z kopyta. Muszę przyznać, że takiego tworzenia napięcia akurat po Mankellu się nie spodziewałam. Siedziałam z nosem w książce do późnych godzin nocnych, wczytywałam się w konspiracyjne ruchy komisarza i jego łotewskich „przyjaciół”. Tylko w trakcie czytania powstaje pytanie: który z nich jest takim prawdziwym, godnym zaufania przyjacielem? Do końca nie wiadomo kto jest dobry, kto jest zły. A ostatnie wydarzenia w książce są świetną okrasą dla całej opowieści. 

Wiem też, że sposób prowadzenia historii nie każdemu może się spodobać i może jeszcze jakiś czas temu sama bym tak na to przychylnie nie patrzyła. Co mnie trochę denerwowało to niezdecydowanie i „biadolenie” Wallandera, który zagubiony na Łotwie działał pomagając Bajbie. W ciągu kilku dni komisarz zakochuje się, przedziera się w następstwie tego przez jakieś granice, na lewym paszporcie, rzuca swoje życie, naraża karierę dla kobiety, którą zna może raptem może z 10 dni. Na początku tłumaczone jest to szacunkiem do kolegi po fachu, który zginął. Później otwarcie wszelkie działania Wallandera tłumaczone są Bajbą. Jakby nie patrzeć trochę to naciągane, ale można na to spokojnie przymknąć oko. 

Podsumowanie:
Autor: Henning Mankell
Tytuł: Psy z Rygi
oprawa: miękka
Wydawnictwo: W.A.B
Ocena Czytanie uszczęśliwia: 8/10

2 komentarze:

  1. No właśnie mam podobne mieszane uczucia, co do tempa w jakim Kurt zakochuje się w kobietach ;) Tym bardziej, że w pierwszej części równie szybko zapomniał o byłej żonie i poleciał na panią prokurator ;)
    Ale nie zapominajmy, że książki pisał facet, a oni mają problem nie tylko z okazywaniem uczuć, ale jak widać, również z ich opisywaniem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się wydaje, że w tym właśnie pies jest pogrzebany... ale czy są jacyś mężczyźni, co potrafią opisywać "te" uczucia? Chyba nie miałam okazji takiego znaleźć :P

      Usuń