poniedziałek, 10 listopada 2014

Henning Mankell, Biała lwica

Przyznam się, że za sagę o Wallanderze wzięłam się od „tyłka” strony. Nigdy jeszcze nie zaczynałam serii inaczej, jak od początku, ale z różnych powodów za tę Mankella wzięłam się od środka – zupełnie od środka. Pomyślałam sobie: zobaczymy co będzie, zobaczymy czy da się takie serie czytać nie zaczynając od pierwszej części. Jak się okazało - u Mankella da się i  było naprawdę O.K. 

Jako pierwszą przeczytałam właśnie Białą lwicę – trzecią w kolejności z serii o Wallanderze i po przeczytaniu czterech części przygód Kurta Wallandera mogę bez zawahania stwierdzić, że akurat tę serię można czytać nie po kolei. Mankell wraca w poszczególnych książkach do wcześniejszych części, jednak robi to w tak fajny i umiejętny sposób, że w żaden sposób nie przeszkadza to czytelnikowi w odbiorowi wydarzeń. Ba, gdy czytałam o rzeczach, które znajdowały się w częściach, których nie miałam okazji przeczytać, od razu nabierałam ochoty by po nie sięgnąć. Natomiast gdy trafiałam w kolejnych częściach na coś o czym już czytałam, od razu w głowie pojawiały mi się te wcześniejsze sytuacje, przypominała mi się historia i cała książka. To naprawdę fajny zabieg, tym bardziej, że czytałam już wiele książek w serii i wiem, że nie zawsze tak jest. Mogę przywołać tu przykład Millennium Larssona. W drugiej, a zwłaszcza w trzeciej części powroty do wydarzeń wcześniejszych nie mają tak łatwego przejścia i ten, kto nie czytał wcześniejszych pozycji może trochę się w tym zagubić i mieć spory niedosyt. Dlatego dla Mankella duże brawa za takie delikatne i dodające smaczku powroty do przeszłości Wallandera. 

Co do Białej lwicy – czytając prolog trochę mi mina zrzedła. Afryka, apartheid, walki białych z czarnymi itd, itp. – przeraziłam się, bo nie jest to łatwy temat, ale gdy weszliśmy już na te prawidłowe tory książki odetchnęłam. Mimo to myślę, że może być to najcięższa książka z całej tej serii (może źle myślę, bo nie przeczytałam jeszcze wszystkich). Może akurat mnie ta tematyka jakoś mocno nie porywa i nie będę ukrywać, że te wątki typowo afrykańskie - które toczą się jakby oddzielnie, a jednak łącząc się z ogólnym śledztwem - najmniej mnie w tej książce porywały. Choć też nie do końca, bo końcowa akcja wciągnęła mnie już w zupełności, ale na początku jakoś bardzo mnie nie zachęcały do czytania i tylko czekałam na powrót akcji z Wallanderem i jego ekipą. Wątek policyjny z Kurtem Wallanderem na czele rozpoczyna się w momencie, gdy zgłoszone zostaje zaginięcie kobiety. Jak się później okazuje, oczywiście została zamordowana, a dalsze śledztwo łączy się właśnie z wątkiem afrykańskim. Drugim przewodnim wątkiem tej pozycji są też płatni zabójcy i tutaj pojawia się już trzeci w książce narrator wydarzeń, poznajemy je z trzech różnych stron, trzema głosami i  zabieg ten pozwala wczuć się bardziej w wydarzenia.

Mankellowi trzeba przyznać, że w bardzo realistyczny i obrazowy sposób podał nam w tej książce w problem apartheidu, z jakim borykały się państwa afrykańskie. Nic dziwnego, bowiem autor mieszka na zmianę w Szwecji i Mozambiku, więc akurat ma na co dzień styczność z ludźmi, przyrodą, a co ważne historią kraju, jak i całego kontynentu. Temat ciężki i smutny, ale może i lepiej, że raz kiedyś przypomnimy sobie, że istniał? Może to pozwoli nam pomyśleć o tym, jak traktujemy innych ludzi, nawet nie tych o innym kolorze skóry? Mimo że Biała lwica nie porwała mnie tak bardzo jak inne części - polecam.

Podsumowanie:
Autor: Henning Mankell
Tytuł: Biała lwica
oprawa: miękka
Wydawnictwo: W.A.B.
Ocena Czytanie uszczęśliwia: 7/10
Książkę można kupić w Empiku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz