sobota, 29 listopada 2014

Ania Witkowska, Babskie fanaberie, czyli w cholerę z tym wszystkim

Tuż przed nią przeczytałam francuski odpowiednik tego typu książki i muszę stwierdzić, że co nasze polskie – to lepsze. Mimo to, po przeczytaniu, wielkiego ‘wow’ nie było. Był to dla mnie to typowy coachingowy produkt, który ma swoje mocne, jak i słabe strony – tak wydawało mi się na początku. Z perspektywy czasu widzę dużo plusów i mam do tej pozycji bardzo pozytywne odczucia, w stosunku do autorki również. W dodatku inspiruje i pobudza do działania, a to w książkach lubię.

Tytuł jest z pewnością bardzo mylący, bo nie jest to książka o babskich fanaberiach, ale o kobiecych rozterkach i problemach egzystencjalnych (jeju, jak to brzmi :P) – mniej lub bardziej ważnych.  Cała  książka to zbiór haseł, pod którymi kryją się pewne mądrości życiowe. Wszystko, co zawiera ta pozycja, nie jest ani odkrywcze, ani zaskakujące, jest trochę banalne, proste, ale przynosi chyba zamierzony efekt – motywuje. Jedne z hasełek są bardziej trafne, drugie odrobinę mniej, rzadko zdarzają się takie by w ogóle do mnie nie trafiały, więc nie jest źle. Autorka trochę bazuje na sobie i swoich doświadczeniach, co jest fajne i uwiarygodnia pewne kwestie. Wszystko to uzupełniają skromne i nieprzesadzone rysunki, których nie jest ani za dużo, ani za mało – w sam raz. Pod tym względem wydanie jest bardzo przyjemne. Wspomniane rysunki dodają książce pewnego charakteru, są one bardzo kobiece, więc dają czytelniczce poczucie pewnej intymności i świadomości, że ta książka kierowana jest właśnie do niej. Potęguje to też sposób, w jaki Ania Witkowska pisze – zwraca się bezpośrednio do czytającej tę książkę kobiety, tym samym zmniejsza dystans na linii czytelnik – autor, co uważam jest bardzo dobrym zabiegiem. W dodatku sprawia to, że czujemy do autorki dużą sympatię. To chyba też wpływa na odbiór książki całościowo. W wydaniu tym użyto także kilka ćwiczeń, które mają wpłynąć na czytelniczki i pomóc im odnaleźć się w sobie. Wszystkich nie zrobiłam, ale kilka jest naprawdę fajnych. Babskie fanaberie, czyli w cholerę z tym wszystkim to ciekawy produkt, który wchłonie się w jeden wieczór – szybko, łatwo i, co najważniejsze, przyjemnie. W dodatku też dodaje skrzydeł i pozwala uwierzyć w siebie, mimo że przypomina o podstawach, o kwintesencji bycia kobietą:

Jesteś jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa i ważna. I zawsze tak jest. Nie pozwól nikomu, aby ci wmówił, że jest inaczej.”

Wiem jedno – gdy będę miała gorszy okres lub dzień, gdy stracę wiarę w siebie i we własne siły – sięgnę po tę książkę, tylko po to by choć trochę ponownie z niej wynieść energię i zapał do działania. Jest to coś na te „gorsze dni” i choć nie powala na kolana elokwencją i jakimiś wyszukiwanymi radami, to pomaga i warto się w tym zatopić. Myślę, że gdyby Babskie fanaberie były zbyt "elokwentne" nie trafiały by tak bardzo do czytelniczki. Lekki przekaz jest w tym wypadku dużym plusem. Po pozycję można sięgnąć za każdym razem, gdy czuje się taką potrzebę, zwłaszcza, że przeczytanie całości nie zajmuje dużo czasu - dwie godzinki w zupełności myślę wystarczą. Wydaje mi się, że każdej kobiecie czasem przyda się przeczytać taką książkę.

Podsumowanie:
Autor: Ania Witkowska
Tytuł: Babskie fanaberie, czyli w cholerę z tym wszystkim
oprawa: miękka
Wydawnictwo: Feeria
Ocena Czytanie uszczęśliwia: 7/10
Książkę można kupić w Empik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz