wtorek, 7 stycznia 2014

Stieg Larsson, Zamek z piasku, który runął

Zamek z piasku, który runął to genialna kontynuacja drugiej części trylogii, pt. Dziewczyna, która igrała z ogniem. Z jednej do drugiej książki przechodzi się płynnie i jeśli posiada się obie, to nie jest ważne, jaki mamy dzień, czy która godzina nad ranem jest – kończąc „dwójkę” od razu rozpoczynamy ostatnią część Millennium. Gdy zobaczyłam, że ma ona prawie 800 stron (najwięcej z całej trylogii), pomyślałam, że zejdzie mi z tym trochę dłużej – nic bardziej mylnego. Podobnie, jak poprzednie części chłonie się tę książkę niemiłosiernie szybko, akcja jaka się w niej toczy tak wciąga, że nim się człowiek obejrzy a kończy tę 800-stronnicową kobyłę.

Akcja rozpoczyna się w szpitalu, gdy przywieziona zostaje tam Lisabeth i jej ojciec ‘Zala’. W momencie, gdy ponownie wolność oskarżonej m.in. o próbę morderstwa Salander jest zagrożona, Blomkvist, przy współpracy z Armanskim i policją, odkrywa bardzo mocno strzeżoną tajemnicę państwową, która okazuje się jednym z największych przestępstw w Szwecji. W przeciwieństwie do dwóch pierwszych części, w których wszystko rozpoczynało się spokojnie, momentami nawet trochę nudnie, tu wydarzenia od początku nabierają rozpędu i czytelnik chłonie kolejne wersy z zapartym tchem. W tej części nie ma nawet kilku zdań, które mogłyby dać wrażenie statyczności. Dłużyć się może tylko opis życia i pracy pewnej postaci, tj. Bjorna. Odrobinę może też przeszkadzać zbyt duża liczba osób pobocznych, czy to prowadzących śledztwo, czy też samych pracowników Sapo/Sekcji, a także nowych współpracowników Eriki Berger, którzy pojawiają się, nie wnoszą nic, a nazwiska plączą się w głowie. Z kolei charakternej, niesamowicie inteligentnej i  intrygującej Salander, która jest tym najbardziej emocjonującym punktem, w trzeciej części jest trochę jakby za mało. Trzeba jednak przyznać, że i to bogactwo postaci, bogactwo wątków jakie pojawiają się w trzeciej części jest tak umiejętnie splecione razem, że nie powinno przeszkadzać i w tym też możemy dostrzec kunszt Stiega Larssona. To, co nadaje książce wartości, to według mnie rozprawa sadowa Salander – dla mnie cała akcja, dialogi stworzone przez Larssona to mistrzostwo świata i tak naprawdę w ten sposób stworzony wątek rozprawy mógłby być oddzielną, może nie 800-stronnicową lekturą, ale książką na 400-500 stron na pewno. 

Jedno czego można być pewnym – jeśli nie przeczyta się wcześniejszych części nie będzie miało się pełnego obrazu historii i niektóre wątki nie będą dla czytelnika zrozumiałe. Jeśli czytać to tylko od początku do końca, a jeśli chce się sprezentować komuś Millennium, to tylko i wyłącznie w pełnym pakiecie. Po przeczytaniu trylogii wiem już, że Stieg Larsson to król kryminału i naprawdę ubolewam nad tym, że nie było mu dane napisać kolejnych części tej niesamowitej sagi aspołecznej, zamkniętej w sobie, a zarazem fascynującej i budzącej wielką sympatię Salander i Blomkvista, dociekliwego dziennikarza, amanta, który potrafi wplątać się w największe i najbardziej niebezpieczne afery i wyjść z nich cało, przy okazji wydając książkę na ten temat. 


Podsumowanie:
Autor: Stieg Larsson
Tytuł: Zamek z piasku, który runął
oprawa: miękka
Wydawnictwo: Czarna Owca, wyd. 2013
Ocena Czytanie uszczęśliwia: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz