Zamek z piasku, który runął to genialna kontynuacja drugiej
części trylogii, pt. Dziewczyna, która igrała z ogniem. Z jednej do drugiej
książki przechodzi się płynnie i jeśli posiada się obie, to nie jest ważne,
jaki mamy dzień, czy która godzina nad ranem jest – kończąc „dwójkę” od razu
rozpoczynamy ostatnią część Millennium. Gdy zobaczyłam, że ma ona prawie 800
stron (najwięcej z całej trylogii), pomyślałam, że zejdzie mi z tym trochę
dłużej – nic bardziej mylnego. Podobnie, jak poprzednie części chłonie się tę
książkę niemiłosiernie szybko, akcja jaka się w niej toczy tak wciąga, że nim
się człowiek obejrzy a kończy tę 800-stronnicową kobyłę.
Akcja rozpoczyna się w szpitalu, gdy przywieziona zostaje
tam Lisabeth i jej ojciec ‘Zala’. W momencie, gdy ponownie wolność oskarżonej
m.in. o próbę morderstwa Salander jest zagrożona, Blomkvist, przy współpracy z
Armanskim i policją, odkrywa bardzo mocno strzeżoną tajemnicę państwową, która
okazuje się jednym z największych przestępstw w Szwecji. W przeciwieństwie do dwóch
pierwszych części, w których wszystko rozpoczynało się spokojnie, momentami
nawet trochę nudnie, tu wydarzenia od początku nabierają rozpędu i czytelnik
chłonie kolejne wersy z zapartym tchem. W tej części nie ma nawet kilku zdań,
które mogłyby dać wrażenie statyczności. Dłużyć się może tylko opis życia i pracy pewnej
postaci, tj. Bjorna. Odrobinę może też przeszkadzać zbyt duża liczba osób
pobocznych, czy to prowadzących śledztwo, czy też samych pracowników
Sapo/Sekcji, a także nowych współpracowników Eriki Berger, którzy pojawiają
się, nie wnoszą nic, a nazwiska plączą się w głowie. Z kolei charakternej,
niesamowicie inteligentnej i
intrygującej Salander, która jest tym najbardziej emocjonującym punktem,
w trzeciej części jest trochę jakby za mało. Trzeba jednak przyznać,
że i to bogactwo postaci, bogactwo wątków jakie pojawiają się w trzeciej części
jest tak umiejętnie splecione razem, że nie powinno przeszkadzać i w tym też
możemy dostrzec kunszt Stiega Larssona. To, co nadaje książce wartości, to
według mnie rozprawa sadowa Salander – dla mnie cała akcja, dialogi stworzone
przez Larssona to mistrzostwo świata i tak naprawdę w ten sposób stworzony
wątek rozprawy mógłby być oddzielną, może nie 800-stronnicową lekturą, ale
książką na 400-500 stron na pewno.
Jedno czego można być pewnym – jeśli nie przeczyta się
wcześniejszych części nie będzie miało się pełnego obrazu historii i niektóre
wątki nie będą dla czytelnika zrozumiałe. Jeśli czytać to tylko od początku do końca,
a jeśli chce się sprezentować komuś Millennium, to tylko i wyłącznie w pełnym pakiecie. Po przeczytaniu trylogii
wiem już, że Stieg Larsson to król kryminału i naprawdę ubolewam nad tym, że
nie było mu dane napisać kolejnych części tej niesamowitej sagi aspołecznej,
zamkniętej w sobie, a zarazem fascynującej i budzącej wielką sympatię Salander
i Blomkvista, dociekliwego dziennikarza, amanta, który potrafi wplątać się w
największe i najbardziej niebezpieczne afery i wyjść z nich cało, przy okazji wydając
książkę na ten temat.
Podsumowanie:
Autor: Stieg Larsson
Tytuł: Zamek z piasku, który runął
oprawa: miękka
Wydawnictwo: Czarna Owca, wyd. 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz