"Zabawna i wzruszająca opowieść o kobiecie, która
odważyła się być szczęśliwa". To zdanie znajdziecie też na okładce książki
i to ono w pełni obrazuje nam treść tej pozycji, wydanej przez Wydawnictwo
Initium. Bardzo morska i trochę nieprzewidywalna historia, z fajnie osadzoną
akcją i bohaterami, którzy dają się lubić. Wydawałoby się, że jest lekka, łatwa
i przyjemna, ale niesie za sobą dużo wartości i pokazuje, że nie wszystko jest
takie, jak nam się wydaje.
Szybka szkoła życia, która tak naprawdę okazuje się jedynie
kontynuacją życiowych doświadczeń Marii. Młoda dziewczyna z bogatej rodziny
wydaje się być rozwydrzoną panną z dobrego domu, która na siłę i na przekór
wszystkim postanowiła żyć po swojemu. Nie przejmuje się niczym i nikim, potrafi
tylko wykorzystywać ludzi i sytuacje. Tak postrzegają ją znajomi, rodzina, a
zwłaszcza ojciec. Gdy okazuje się, że jej siostra jest ciężko chora i prosi ją
o pomoc, wydaje się, że będzie to przełom w jej życiu... i rzeczywiście jest. Okazuje
się, że nie wszystko jest tylko czarne albo tylko białe, a dotychczasowe
zachowanie i życie Marii jest mocno zakorzenione w jej przeszłości. Oprócz historii
Marii bardzo mocno porusza wątek jej chorej siostry. Przechodzimy z nią
praktycznie przez większość etapów choroby, autorka nie ubarwia i nie łagodzi,
przedstawia skutki, choć oszczędza ich zbytnią intensywność. Pokazuje prawdę,
ale bez zagłębiania się w meandry choroby i zdarzeń z nią związanych. Najważniejsze
są w tym emocje i więzi międzyludzkie.
Siłą historii jest specyficzne i nie do końca poznane jej
środowisko - stocznia. Otrzymujemy trochę specjalistycznego słownictwa, choć jego
ilość jest na szczęście wyważona i czytelnik nie jest zasypany mnóstwem nieznanego
mu nazewnictwa. Poznajemy - a ja zwłaszcza, bo dotychczas ze statkami nie
miałam nic wspólnego - nowy obszar, który nie jest na siłę nam wpychany, a
stanowi znakomite tło dla najważniejszych wątków tej powieści. Od technicznej
strony książce nie można nic zarzucić. Bardzo fajna jest jej okładka, choć
trochę nie oddaje jednak powagi samej książki. Mimo wszystko mocno nawiązuje do
jakże ważnego dla całej historii żeglarstwa. Fajna w dotyku, z delikatnie
wytłoczonymi literami, dodaje książce charakteru. Mimo że ta ma ponad 500 stron
czyta się ją bardzo szybko. Bohaterów szybko można polubić, bo ich kreacje są
bardzo sympatyczne. No może do ojca Marii trzeba się trochę dłużej przekonywać
;).
Co jeszcze znajdziemy w książce? A no właśnie! Jest mała
niespodzianka na jej końcu. Będę świnią i zdradzę - jest to jeden tajemny
przepis. Chciałam do recenzji załączyć zdjęcie tego wypieku, bowiem go
wykorzystałam, ale nie zdążyłam! Ciastka rozeszły się zanim wystygły. Niebo w
gębie! Dlatego książkę polecam nie tylko ze względu na samą historię i jak się
okazuje wartościowy jej przekaz, ale także ze względu na ciasteczka jabłkowe,
które dzięki niej zawładną waszymi sercami i żołądkami! A jeśli mogę coś
doradzić, to od razu składniki wykorzystajcie w podwojonej, bądź potrojonej
ilości :).
Podsumowanie:
Autor: Petra Hulsmann
Tytuł: Szczęście dla zuchwałych
Oprawa: miękka
Wydawnictwo Initium
Ocena Czytanie uszczęśliwia: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz