Coś dla dziecka, coś dla rodzica, a zdecydowanie coś dla
mnie! Moje dziecięce marzenie zostało zrealizowane! Kropkowanka to nie tylko
kreatywność w 22 ilustracjach, ale także relaks dla mózgu. Zapraszam do zapoznania się z recenzją.
„Przytul kropka, przytul kropka”. Pamiętam, jak będąc
dzieciakiem takie powiedzonko było nieodzowną częścią koleżeńskiego życia.
Teraz można przytulić nawet tysiące „kropków”, a raczej kropek. Gdybym dorwała
takie książki, gdy byłam mała, ze szczęścia bym chyba oszalała. Dlaczego? Zawsze
uwielbiałam zadania typu: połącz kropki, w których po zrobieniu tego tworzył
się obrazek. Pamiętam, że bardzo często tego typu ćwiczenia były w magazynach dla
dzieci (Kaczor Donald, Victor gimnazjalista bądź w Angorce, części
Angory, którą mój tata czasem kupował, a ja od razu zabierałam tę moją „działkę”
prasowej rozrywki). Zawsze do połączenia było niewiele kropek, obrazek był mały,
więc szybko to szło. Dlatego wyobraźcie sobie mój uśmiech na twarzy, gdy w
przesyłce od wydawnictwa Dlaczemu - jednej i drugiej - znalazłam całe książki
poświęcone właśnie kropkom i ich łączeniu. Mam trzydzieści lat na karku, a
szczęścia było tyle, jakbym cofnęła się o co najmniej dwie dyszki wstecz.
Obecnie w ofercie wydawnictwa Dlaczemu są dwie "zwierzakowe" pozycje.
Pierwsza (błękitna), która też dotarła do mnie na samym początku jest bardziej
zaawansowana. Jeden obrazek stworzony jest
dwustu, trzystu, a także blisko 400 kropek. Dlatego w pełni nie będą się
tym cieszyć małe dzieci, które jeszcze nie umieją liczyć. Świetnie sprawdzi się
natomiast w przypadku tych, które są właśnie na etapie matematyki w tych
przedziałach liczbowych. Spokojnie kropki łączyć można ołówkiem, co w razie pomyłek lub
chęci ponownego użycia obrazka, po prostu na to pozwoli. Drugi zbiór
kropkowanych obrazków (czerwony) zawiera w sobie ilustracje zwierzaków domowych z zaledwie pięćdziesięcioma
kropkami do połączenia. W tym wypadku przyda się tym ciut młodszym dzieciom.
Dodatkowo każda ilustracja ma obok przypisany specjalnie jej wierszyk, w którym dziecko
może samo wpisać nazwę zwierzątka z obrazka obok. Format książek jest większy,
bodajże A4, więc obrazki są większych rozmiarów, kropki nie są „nadziabane” w
jednym miejscu. Obie pozycje mogą w przyjemny sposób wspomagać naukę liczenia, utrwalać ją,
kreatywnie wpływając na najmłodszych. Ja jednak nie zapominałbym też o
rodzicach, zwłaszcza maluszków, które z większymi cyframi mogą mieć problem. Takie łączenie kropek, to świetny sposób na odstresowanie się. Tak więc przyjemność może zostać podzielona między rodzica a dziecko. Osoba
starsza łączy kropki, natomiast maluch, który z cyferkami jest jeszcze na bakier, może
pokolorować ilustrację. To gwarantuje mile spędzone wspólne chwile.
Tutaj możecie zobaczyć, jakie to proste J:
Obie książki zawierają po 22 ilustracje. Na samym końcu są
też przedstawione wszystkie ich rozwiązania. Za niewielką kwotę pieniążków (19,90 – cena okładkowa, obecnie 14,90)
otrzymujemy pozycję, która pomoże rodzicom i dziecku kreatywnie spędzić czas.
Podsumowanie:
oprawa: miękka
Wydawnictwo: Dlaczemu
Ocena Czytanie uszczęśliwia: 10/10
Mam bardzo mieszane uczucia jeśli chodzi o tego typu książeczki. Nigdy nie lubiłam ani kolorowanek, ani właśnie kropkowanek (w moim odczuciu nie trzeba być wielkim geniuszem by od razu odkryć co się kryje na obrazku) a umiejętność łączenia cyferek od 1 do iluś tam jest dość... hmmm automatyczna. Chociaż w punktu widzenia nauczycielki to ciekawa pozycja na lekcję - na pewno jako fajny dodatek dla młodszych dzieciaków;)
OdpowiedzUsuń