Gdy sięgałam po Bezdomną
wiedziałam, że to nie jest łatwa książka, nie porusza lekkich tematów,
ale nie spodziewałam się takiego tąpnięcia. Książka jest niesamowita i choć
porusza sferę bardzo ciężką, która jakby jest zrzucana na margines naszego
społecznego życia i nie mówi się o niej tak dużo, jak powinno. Przy tak wielkim
natężeniu silnych odczuć, czyta się ją jednym tchem i nie czuje się tego
ciężaru gatunkowego problemu/problemów, o których mówi. Mimo to po
zakończeniu – ma się pełną i obrazową świadomość ich istnienia. Ma ona bowiem na celu nie
tylko inne spojrzenie na bezdomność, ale również na problem nie jednej kobiety
– depresję poporodową. A tak naprawdę, to każda bezdomność ma swoją historię i jest ich z pewnością bez liku. W tej książce poznajemy jedną z tych, która może dziać się równie dobrze obok nas.
„Bezdomna” porusza, wzrusza, ujmuje za serce. Możliwe, że
oddziałuje na mnie tak mocno, ze względu na to, że wśród moich przyjaciółek i
mojej rodziny pojawiło się tyle maleńkich istot, a także dlatego, że wiem jak
bezlitośni mogą być ludzie i media (krótki wątek, ale jakże ważny dla zakończenia), ale wydaje mi się, że każdy po przeczytaniu
miałby podobne odczucia. Po zakończeniu czytania tej mocno kobiecej książki,
nie potrafiłam przeczytać epilogu, który znalazł się na jej końcu. Płacz,
niedowierzanie i poczucie niesprawiedliwości nie pozwalały mi na to. Dopiero po pewnym czasie przeczytałam
epilog i … ponownie zalałam się łzami. Ta
książka to coś w rodzaju spowiedzi osoby, która została skreślona przez
społeczeństwo, przez najbliższych, a także przez samą siebie, choć tak naprawdę
w dużej mierze na to nie zasługiwała. Co rzuciło mi się w oczy to próba
wplecenia sytuacji z naszego realnego świata. Myślę, że nikt nie będzie miał
problemu by je w tej książce odnaleźć. Tutaj właśnie mam małe „ale”, bowiem pisząc
o niesprawiedliwości mediów, broniąc osoby,
która zrobiła, to co zrobiła, wydaje się jakby wyrok na tę drugą. Tę drugą
historię, którą my - w prawdziwym życiu - też znamy z mediów, a nie znamy jej od „wewnątrz”, i która równie
dobrze może być umiejętnie zmanipulowana - o tym przecież pokazuje historia książkowej Kingi.
Oprócz kobiet będących w ciąży, planujących ciążę, bądź
kiedykolwiek chcących mieć dzieci tę książkę powinni według mnie przeczytać
chyba wszyscy – przyszli ojcowie, dziadkowie, ciotki, wujkowie … etc.
Problem depresji/psychozy poporodowej może dziać się blisko nas za ścianą, w
domu obok, może spotkać naszych najbliższych. Bezdomność, do której nawiązuje
tytuł jest tylko pochodną pewnych wydarzeń w życiu bohaterki, ale zupełnie podobnie może być w rzeczywistości. Ta książka, choć opowiada o nierealnej
historii, może być przestrogą w rzeczywistym życiu i choć rozegra się może w
inny sposób, podłoże i towarzyszącą temu tragedię będzie miała podobne. Ja bardzo, ale to bardzo
cieszę się, że trafiłam na nią, że przeczytałam i mam świadomość, że pojawienie
się dziecka na świecie może przynieść nie tylko ogrom szczęścia, ale
niewytłumaczalne zachwiania psychiczne u matki maleństwa. Tak jak Kinga i Asia
walczyły o to by uratować choć jedno istnienie, choć jedną kobietę, czy nowo narodzone dziecko, tak myślę, że ta książka może pomóc tego dokonać równie dobrze. Co
należy zrobić? Przeczytać ją i otworzyć oczy na problem depresji poporodowej, a co ważne nie osądzać nikogo bezpodstawnie. Ja
osobiście autorce - Pani Katarzynie Michalak, za napisanie tej książki życzę
wielu nagród i to nie tylko za świetny
kawałek literatury, ale przede wszystkim za poruszenie bardzo ciężkiego tematu
i otwarcie na niego naszych oczu.
Podsumowanie:
Autor: Katarzyna
Michalak
Tytuł: Bezdomna
oprawa:
miękka
Wydawnictwo:
Znak, rok wyd. 2013
Ocena
Czytanie uszczęśliwia: 10/10
Książkę
można nabyć TU
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz