poniedziałek, 2 października 2017

Konkurs literacki dla młodzieży w wydawnictwie Dlaczemu



Konkurs literacki dla młodzieży – zgłoś swój udział i wygraj publikację własnej książki!

„Pióro jest w istocie wspaniałym berłem i kto ma być pisarzem, nieraz już we wczesnej młodości nosi w sobie świadome lub jawne poczucie królestwa słowa.”
Jan Parandowski

Uzbrojeni w klawiatury komputerów, wieczne pióra, długopisy i czyste kartki papieru, wyruszcie wraz z nami na niezwykłą wyprawę, pełną zagadek, niespodzianek i fantastycznych wydarzeń.
Od 1 października wydawnictwo Dlaczemu startuje z konkursem literackim, dedykowanym młodzieży w wieku od 15 do 18 roku życia. Konkurs ten ma na celu rozbudzenie zapału do pisania, doskonalenie warsztatu literackiego młodych twórców i promowanie ich autorskich dzieł.

Zadanie polega na samodzielnym napisaniu książki (opowiadania), której objętość nie przekroczy 40 000 znaków. Tematyka utworu jest dowolna, podobnie jak jego gatunek. Możecie zmierzyć się z trzymającym w napięciu kryminałem, mrożącym krew w żyłach thrillerem, emocjonalnym romansem a nawet totalną fantastyką! W kwestii doboru bohaterów, miejsc i wydarzeń ogranicza Was jedynie własna wyobraźnia!

Nagrodą główną w konkursie jest publikacja własnej książki przez Wydawnictwo Dlaczemu.
Aby wziąć udział w konkursie i powalczyć o swoją autorską publikację przez profesjonalnego wydawcę, wypromować swój talent i otworzyć ścieżkę do kariery pisarza, należy w terminie od 01.10.2017 do 31.12.2017 przesłać na adres mailowy konkurs@dlaczemu.pl samodzielnie przygotowaną pracę literacką w formie elektronicznej (wydruki, skany w formacie .pdf) wraz z wymaganymi załącznikami. Dodatkowo załączniki muszą zostać dostarczone w formie pisemnej (podpisane wydruki) na adres wydawnictwa wyszczególniony w regulaminie do dnia 31.12.2017.

DO POBRANIA:
– Regulamin Konkursu PDF
WYMAGANE ZAŁĄCZNIKI:
– Karta Zgłoszeniowa + Oświadczenia opiekunów PDF

Ogłoszenie wyników nastąpi najpóźniej do dnia 30.03.2018 r.
Do dzieła – dajcie z siebie wszystko, a my obiecujemy mocno trzymać kciuki.

Powodzenia!

Czytanie uszczęśliwia i Wydawnictwo Dlaczemu

niedziela, 1 października 2017

Moja pierwsza Wielka Wymiana Książkowa


Przyszedł czas i na mnie. Choć to już czwarta edycja Wielkiej Wymiany Książkowej, dla mnie jest ona pierwszą. W tym roku sza całą akcję odpowiedzialne są: pomysłodawczyni Magda Erbel prowadząca bloga Save the MagicMoments oraz Dagmara Sobczak, autora bloga socjopatka.pl. Tegoroczną grafikę przygotowała natomiast Kasia z yummymummyideas.pl.

A o co w tym wszystkim chodzi?

Wymieniamy się po prostu książkami! J W akcji bierze udział ponad 100 blogów, jednak cale nie trzeba być blogerem/blogerką. Garść technicznych informacji:
- Cała akcja – IV Wielka Wymiana Książkowa - trwa od 1 do 10 października 2017 r.
- Książkami się jedynie wymieniamy. Nie robimy tego w formie sprzedaży.
- Pamiętajcie, by przy wysyłce wybierać tę formę, która zapewni Wam dowód wysłania. Wcale nie musi być to najszybsza przesyłka kurierska, ponieważ ważne jest to, by nie ponosić dużych kosztów. Organizatorki zachęcają do korzystania z alternatyw poczty polskiej (ze względu na koszty) np. paczka w ruchu czy polecony inpost ecommerce.

Przyznam Wam się szczerze, że ciężko mi było wybrać coś na wymianę. Rok temu przeprowadziłam się do mojego własnego „m”. Na niecałych 33 metrach kw. nie mam jeszcze za wiele miejsca zagospodarowanego na książki, zwłaszcza, że nadal jestem na etapie kształtowania swojego mieszkanka. Dlatego z mojego starego domu zabrałam tylko część książek tę najbliższą mi, które pomieściłam na regale. Postanowiłam, że na WWK nie będę szła do mamy i wybierała coś z tego, co mi zostało i mogłabym spokojnie wymienić, a sięgnę po te moje najulubieńsze pozycje. I tu pojawił się problem. Przeleciałam książki raz – nie wybrałam żadnej. Straszna jestem wiem, ale każdej mi szkoda było :P. Po głębszej analizie wybrałam cztery – bo postanowiłam sobie, że mniej to nie przystoi.  Cztery książki, które Wam proponuję to:

(wszystkie książki raz przeczytane i odłożone na półkę w stanie bardzo dobrym, praktycznie idealnym)



1.       Peter Mathys, W sprawie Rennera, stron 206
Książka wchłonęła mnie całą. Jest bardzo dziwna, ale w tę intrygującą stronę. W trakcie czytania mało nie zrezygnowałam, ale jak się na końcu okazało – warto było poświęcić cały wieczór. Artur Renner – tytułowy bohater znajduje tablicę, ku pamięci jego osoby. W jednej chwili traci tożsamość i rozpoczyna się droga rozwikłania całej tej sytuacji. Końcówka mnie zaskoczyła. Naprawdę polecam!

2.       Ryszard Botwina, Małe wieczności , stron 288
Historia ludzi, którym w życiu po prostu nie wyszło. Wszystko odmienia się, gdy stają sobie na drodze i zakochują się w sobie. On – portier, ona – ekhm „pani lekkich obyczajów”, oboje bez żadnych perspektyw życiowych, zupełnie niewidoczni w społeczeństwie, ale próbują coś zbudować, choć oczywiście los nie rzuca im kwiatów pod nogi, ale kłody. Jak sobie z tym radzą? Polecam się przekonać. W ostatnim czasie w książkach pojawia się wiele erotyki. W tej również można ją znaleźć, ale jest ona wysublimowana i idealnie wpisuje się w całą historię.

3.       Grzegorz Kaliciak, Afganistan. Odpowiedzieć ogniem, stron 184
Tak jak już możemy przeczytać na okładce jest to prawdziwa historia działań polskiej brygady wojskowej w Afganistanie. Autor książki trafił tam na pół roku na misję i opowiada nam o wszystkim. O zadaniach, jakie przyświecały polskiej brygadzie, codzienności afgańskiej. Zapoznaje nas ze zmianami, jakie następują w polskiej armii, jej wyszkoleniu, pisze o niełatwych decyzjach, atakach ze strony Talibów i próbach uzyskania zaufania tamtejszej ludności. Dobra książka, kawałek historii współczesnej – na mnie wywarła bardzo duże wrażenie.

4.       Urlich Woelk, Ostatni spektakl, stron 254
Całkiem przyjemna powieść kryminalna, autorstwa niemieckiego pisarza. Ciut czuć różnicę w stylu pisania, gdy porównamy ją z kryminałami polskimi czy skandynawskimi. Ma w sobie coś innego, choć wcale nie gorszego. Miło się nią zaskoczyłam, bo nie oczekiwałam po niej nie wiadomo czego. Jest morderstwo, jest śledztwo, a wszystko w oparach polityki, z nawiązaniem do trudnej epoki Niemiec (RFN, NRD itd.).

Któraś z książek zainteresowała Cię? Napisz do mnie w komentarzu pod tym postem która i podaj swoją listę książek, które posiadasz na wymianę. A następnie będziemy się dogadywać J

Lista blogów, które biorą udział w akcji jest TUTAJ.


czwartek, 28 września 2017

Kropkowanki z wydawnictwa Dlaczemu

Coś dla dziecka, coś dla rodzica, a zdecydowanie coś dla mnie! Moje dziecięce marzenie zostało zrealizowane! Kropkowanka to nie tylko kreatywność w 22 ilustracjach, ale także relaks dla mózgu. Zapraszam do zapoznania się z recenzją.



„Przytul kropka, przytul kropka”. Pamiętam, jak będąc dzieciakiem takie powiedzonko było nieodzowną częścią koleżeńskiego życia. Teraz można przytulić nawet tysiące „kropków”, a raczej kropek. Gdybym dorwała takie książki, gdy byłam mała, ze szczęścia bym chyba oszalała. Dlaczego? Zawsze uwielbiałam zadania typu: połącz kropki, w których po zrobieniu tego tworzył się obrazek. Pamiętam, że bardzo często tego typu ćwiczenia były w magazynach dla dzieci (Kaczor Donald, Victor gimnazjalista bądź w Angorce, części Angory, którą mój tata czasem kupował, a ja od razu zabierałam tę moją „działkę” prasowej rozrywki). Zawsze do połączenia było niewiele kropek, obrazek był mały, więc szybko to szło. Dlatego wyobraźcie sobie mój uśmiech na twarzy, gdy w przesyłce od wydawnictwa Dlaczemu - jednej i drugiej - znalazłam całe książki poświęcone właśnie kropkom i ich łączeniu. Mam trzydzieści lat na karku, a szczęścia było tyle, jakbym cofnęła się o co najmniej dwie dyszki wstecz.





Obecnie w ofercie wydawnictwa Dlaczemu są dwie "zwierzakowe" pozycje. Pierwsza (błękitna), która też dotarła do mnie na samym początku jest bardziej zaawansowana. Jeden obrazek stworzony jest  dwustu, trzystu, a także blisko 400 kropek. Dlatego w pełni nie będą się tym cieszyć małe dzieci, które jeszcze nie umieją liczyć. Świetnie sprawdzi się natomiast w przypadku tych, które są właśnie na etapie matematyki w tych przedziałach liczbowych. Spokojnie kropki łączyć można ołówkiem, co w razie pomyłek lub chęci ponownego użycia obrazka, po prostu na to pozwoli. Drugi zbiór kropkowanych obrazków (czerwony) zawiera w sobie ilustracje zwierzaków domowych z zaledwie pięćdziesięcioma kropkami do połączenia. W tym wypadku przyda się tym ciut młodszym dzieciom. Dodatkowo każda ilustracja ma obok przypisany specjalnie jej wierszyk, w którym dziecko może samo wpisać nazwę zwierzątka z obrazka obok. Format książek jest większy, bodajże A4, więc obrazki są większych rozmiarów, kropki nie są „nadziabane” w jednym miejscu. Obie pozycje mogą w przyjemny sposób wspomagać naukę liczenia, utrwalać ją, kreatywnie wpływając na najmłodszych. Ja jednak nie zapominałbym też o rodzicach, zwłaszcza maluszków, które z większymi cyframi mogą mieć problem. Takie łączenie kropek, to świetny sposób na odstresowanie się. Tak więc przyjemność może zostać podzielona między rodzica a dziecko. Osoba starsza łączy kropki, natomiast maluch, który z cyferkami jest jeszcze na bakier, może pokolorować ilustrację. To gwarantuje mile spędzone wspólne chwile.

Tutaj możecie zobaczyć, jakie to proste J:


Obie książki zawierają po 22 ilustracje. Na samym końcu są też przedstawione wszystkie ich rozwiązania. Za niewielką kwotę pieniążków (19,90 – cena okładkowa, obecnie 14,90) otrzymujemy pozycję, która pomoże rodzicom i dziecku kreatywnie spędzić czas.

Podsumowanie:
oprawa: miękka
Wydawnictwo: Dlaczemu
Ocena Czytanie uszczęśliwia: 10/10

Kropkowanki można kupić w sklepie Dlaczemu - Kropkowanka 1 oraz Kropkowanka 2

środa, 20 września 2017

Recenzja: Agnieszka Pietrzyk, Czas na miłość, czas na śmierć


Dotychczas kryminały czytaliśmy z perspektywy pogoni policji za złoczyńcami. Poznawaliśmy zbrodnię, jej aspekty i motywy głównie od strony śledztwa. Tymczasem w kryminale, bądź też bardziej powieści sensacyjnej Agnieszki Pietrzyk historia przedstawiana jest od drugiej strony. Jej wątki sprowadzają się do postaci łamiącej prawo i poznajemy wszystko jej oczami. W przypadku "Czas na miłość, czas na śmierć" wątek zbrodni wcale jednak nie jest tym najważniejszym, a historia poznawana przez czytelnika ma kilka ważnych części.

Główną bohaterką książki jest Zora – młoda kobieta, która po nie najlepszym starcie w dorosłość próbuje, z pomocą byłego funkcjonariusza policji ułożyć sobie życie. Wcale jednak nie oznacza to, że wszystko robi „jak należy”. Dziewczyna prowadzi wspólnie ze swoim przyjacielem - Niedźwiedziem strzelnicę, a także już samodzielnie internetowy sklep myśliwski. Te aspekty pracy są jak najbardziej zgodne z prawem i pozwalają sądzić, że oboje są normalną częścią społeczeństwa. Jak można jednak przypuszczać mają oni jedną wielką, mroczną tajemnicę i ukryty biznes – polowania na ludzi. Więcej na ten temat zdradzać nie będę – odsyłam do książki. Całą tę historię poznajemy z perspektywy Zory, która w pewnym momencie, na przyjęciu u Niedźwiedzia, poznaje swoją miłość – Sebastiana. Jak się okaże później będzie miał on wielki wpływ na jej życie i zaskoczy wielokrotnie. Zresztą trzeba przyznać, że każda z postaci - tych głównych, jak i drugoplanowych, które poznajemy w książce - jest bardzo dobrze przemyślana, charakterystyczna i sama w sobie intrygująca. Jeśli chodzi o zakończenie książki, dla mnie jest trochę naciągane, nie do końca się w nim odnalazłam. Oczekiwałam chyba czegoś innego. Trochę zbrakło mi w nim autentyczności. Mimo to, wszystko w książce składa się w całkiem niezłą całość. Co jeszcze odrobinę mi „nie zagrało” to fakt, że pewnym momencie książki pojawia się rosyjski wątek, który opiera się także wypowiedziach Rosjan. Niestety, nawet w przypisach nie pojawiło się ich tłumaczenie. Mi to trochę przeszkadzało. Nie znam języka, nie jestem domyślna i nie rozumiałam 99% rosyjskich kwestii. Trochę mi to zaburzyło poznawanie historii, tym bardziej, że moim zdaniem były one jednymi z kluczowymi dla budowania atmosfery w danej części książki.



Mówi się „nie oceniaj książki po okładce”. Jednak obok TEJ nie mogłam przejść obojętnie. Jest to genialna zapowiedź tego, co w książce i jest jej bardzo dużym atutem. Sama historia jest nieprzewidywalna, przez co bardzo mocno wciąga. Czyta się ją bardzo szybko i gdy się skończy – ma się pewien niedosyt, odczucie, że powinna trwać jeszcze dłużej. Nie wiem czy jest się w stanie określić, czy książka wpisuje się jednoznacznie w któryś z gatunków. Ma w sobie coś z kryminału, powieści sensacyjnej, a także dobrego thrillera. Najważniejsze jest jednak to, że napisana jest bardzo dobrze. Sprawiła ona, że mam dużą ochotę lepiej zapoznać się z wcześniejszą twórczością Agnieszki Pietrzyk.

Podsumowanie:
Autor: Agnieszka Pietrzyk
Tytuł: Czas na miłość, czas na śmierć
oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydawnictwo: Rebis
Ocena Czytanie uszczęśliwia: 8/10


Książkę można kupić w REBIS.COM.PL

wtorek, 12 września 2017

Recenzja - Edyta Włoszek: Ambasadorowa

Tę recenzję pisałam 4 dni. Za każdym razem modyfikowałam ją, bo była „za mocna”. Wcale nie ze względu na to, że książka jest zła – nigdy w życiu. Chodzi o samą tematykę. Przemoc domowa, w jakiejkolwiek postaci  - czy to psychicznej, fizycznej czy też finansowej - zawsze budzi we mnie lwicę, która jest gotowa użyć siły. Dlatego też za każdym razem, gdy chciałam już publikować moją opinię na temat samej książki, czytałam recenzję po raz dziewięćdziesiąty i uspokajałam siebie, ale także i sam tekst, wywalając to, co w nim tak naprawdę niepotrzebne - osobiste „wycieczki” do problemu przemocy domowej. Wywaliłam połowę tego co napisałam. Ale przechodząc do tego co najważniejsze - według mnie sama książka jest takim „must read and know” dla każdej kobiety.


Chyba nigdy nie zdarzyło się tak, bym podczas czytania książki chciała bić pięścią w ścianę i rozwalić cokolwiek co znalazłoby się w moim zasięgu. Nigdy żadna książka nie wywołała we mnie takich emocji. Wściekałam się, że takie rzeczy mają miejsce, że tak naprawdę jest wiele takich sytuacji, a mało kto na to reaguje. Że kobiety nie widzą pierwszych symptomów „początku końca” i tak łatwo dają się zdominować. Czytając „Ambasadorową” musiałam przerywać i sięgać po lżejszą książkę. W tym wypadku moim ratunkiem było „Pożądanie mieszka w szafie” – swoją drogą polecam, bo jest lekkie, zabawne i przyjemne. Ta pozycja była idealną odskocznią od wydarzeń z książki Edyty Włoszek - wydarzeń, które miały miejsce naprawdę, bowiem wszystko jest napisane na faktach. Przemoc domowa jest niezwykle ciężkim tematem, a kto się z nią zetknął orientuje się, że osoby, które są w centrum tego procederu dopiero w ostateczności proszą o pomoc. Zdarza się, że nawet w owej ostateczności zostają pod dyktaturą tyranizującej je osoby. Bohaterka książki „Ambasadorowa” wydaje się, że trafiła idealnie. Pracuje w konsulacie, wychodzi za mąż za sporo starszego konsula, który niedługo później dostaje nominację na ambasadora. Wspólnie wyjeżdżają na placówkę, gdzie… rozpoczyna się horror. Co jednak jest ważne i co niesie w przesłaniu sama książka - toksyczne związki to nie jedyne zło, jakie może nas spotkać. Bohaterka „Ambasadrowej” wcale nie wdepnęłaby w to wielkie „bagno”, gdyby nie jej równie toksyczna i despotyczna matka. Świetnym posunięciem było umieszczenie na końcu książki „Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”. Po przeczytaniu prawdziwej, pouczającej historii, otwierającej może czasem oczy, zapoznanie się z konwencją i prawami kobiet może okazać się bardzo przydatne.


W samej książce nie obyło się bez potknięć korekty – jeden błąd gramatyczny i jeden błąd rzeczowy, który wyłapałam przez moje zboczenie zawodowe. I o nim napiszę, gdyż mocno leży mi na sercu, to by zwrotów „olimpiada” oraz „igrzyska olimpijskie” używano poprawnie. Otóż „olimpiada” jest to okres czterech lat pomiędzy „igrzyskami olimpijskimi”. Natomiast sam turniej, wszystkie zmagania sportowców to już są właśnie „igrzyska”. Dla niektórych to jedno i to samo, ale tak naprawdę „olimpiada” i „igrzyska” to dwie zupełnie inne rzeczy. Ze względu na to urywam maleńkie 0,5 z ogólnej oceny, ale samą książkę gorąco polecam każdej kobiecie. „Ambasadorowa” nie tylko da do myślenia, może uświadomi niektóre kobiety, a także pozwoli spojrzeć na ten problem innym, tym które niejednokrotnie z boku widzą przemoc domową. Pomoże zareagować, pokaże, że można to zrobić.

Książka objęta jest patronatem Centrum Praw Kobiet, do którego dane kontaktowe można znaleźć na jej końcu. 




Podsumowanie:
Autor: Edyta Włoszek
Tytuł: Ambasadorowa
oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydawnictwo: Dlaczemu
Ocena Czytanie uszczęśliwia: 9,5/10

Książkę można zakupić: Dlaczemu