Książkę ujrzałam w saloniku prasowym – była dołączona do
jednego z wydań Vivy. Jako, że koło takich okazji ciężko mi przejść obok –
wzięłam gazetę z dołączoną książką i nie żałuję (zwłaszcza, że kosztowało mnie to 9.99). Lekka letnia powieść to historia
Polki – Magdaleny, która po nieudanym małżeństwie, a następnie równie nieudanym
związku zabiera ze sobą syna i przenosi się na Majorkę, by tam rozpocząć nowe
życie. To nie jest łatwe. Kudzie w nowym miejscu też nie są łatwi, Magdzie doskwiera
samotność, ale i z czasem np. brak pieniędzy. Bohaterka ma jedną chorobliwą
manię – manię kupowania butów. Każda kolejna para wiąże się z jakimś
wydarzeniem w jej życiu i nie kosztuje mało. Magda ma to szczęście, że otoczyli
ją w większości dobrzy ludzie i koniec książki jest przyjemny - choć zaskakujący.
Nie jest to literatura z najwyższej światowej półki, ale akurat na
wakacyjny czas – jest idealna. Lekka fabuła nie ciąży nam mocno w głowie, wciąga
i daje relaks. W dodatku przenosi nas w cudowne miejsce na ziemi, jakim jest
Majorka. Dowiadujemy się trochę o życiu w tej części świata, która raczej kojarzy nam
się z upałami, wyjazdami wakacyjnymi, drinkami z palemką i słońcem. Okazuje
się, że życie na Majorce nie jest takie, jak nasze wyobrażenia. Są momenty, że fabuła denerwuje, ale
są to tylko krótkie chwile i to bardzo krótkie. Wszystko przez barwne otoczenie, które
jest mocnym i ważnym punktem w życiu Magdaleny (trochę rozpieszczony, inteligentny, z
dość ciętym poczuciem humoru syn - Michaś, koleżanki i przyjaciółki – wariatki - rozwódki,
z równie niepoukładanym, powykręcanym we wszystkie strony życiem, przyjaciel
gej, nieudani potencjalni partnerzy, wymagająca i nieco histeryczna matka i na
koniec on – Marek, który wszystko stabilizuje). W pewnym momencie pojawia się
przesyt wszystkiego co dziwne i szalone, ale moim zdaniem nie powinno to w
dużej mierze wpływać na odbiór książki.
Co dla mnie było najjaśniejszym punktem tej powieści?
Hiszpańskie wtrącenia! Genialnie wkomponowane w tekst hiszpańskie słowa, jako
zamienniki polskich. Dla mnie – osoby uczącej się tego języka - była to niezwykle
miła odmiana. Nie było ich dużo, nie było za mało – było ich w sam raz i bardzo
mnie cieszyły. Na co zwróciłam jednak uwagę – nie przy każdym był odnośnik z
tłumaczeniem, więc dla tych czytelników, którzy języka nie znają, może być to lekkie
utrudnienie. Myślę jednak, że z kontekstu zdania wiele można wydedukować, a i
tych słówek bez tłumaczenia nie ma dużo.
Ze stopki z tyłu książki dowiadujemy się, że autorka –
Anna Klara Majewska, w rzeczywistości przebywała jakiś czas na tej malowniczej
wyspie, więc niektóre, a nawet duża część rzeczy, np. opisów
krajobrazów, charakterów ludzi, zachowań miejscowych wzięta jest zapewne z realnego
życia, co dodaje tej książki dodatkowej wartości. Kolejna - to okładka. Cudowna, która przenosi nas w
zupełnie inny świat. Może dlatego książka przykuła moją uwagę. Można kupić ją
normalnie w księgarni, majątku nie kosztuje, ale czy ją nabyć? Decyzję
pozostawiam Wam. Wydaje mi się, że jednym spodoba się bardzo, drudzy będą (tak
jak ja) mieli pozytywne odczucia, przy czym nie będą mieli urwanej pewnej
części ciała, a dla kolejnych będzie to denerwująca pozycja i będą niezadowoleni.
Różne są gusta i guściki. Jeśli będziecie mieli ją w zasięgu ręki i akurat
trochę czasu – polecam przeczytać. Chociażby dla samej Majorki.
Podsumowanie:
Autor: Anna Klara Majewska
Tytuł: Rok na Majorce
oprawa: miękka
Wydawnictwo: Wielka Litera
Ocena Czytanie uszczęśliwia: 7/10
Książkę można kupić w księgarni Matras
Autor: Anna Klara Majewska
Tytuł: Rok na Majorce
oprawa: miękka
Wydawnictwo: Wielka Litera
Ocena Czytanie uszczęśliwia: 7/10
Książkę można kupić w księgarni Matras