czwartek, 7 stycznia 2021

Bernard Minier, Dolina

Nie będę ukrywać, że to, co przeczytacie w tej recenzji to będą same ochy i achy. Dolina Bernarda Miniera to moja książkowa petarda 2020 roku i nie potrafię o niej mówić czy pisać w inny sposób. Ta książka to absolutny „must read” dla fanów kryminałów.

Wracamy wraz z Martinem Servazem w Pireneje, fantastyczne tło zdarzeń jest w tej historii przedstawione w bardzo umiejętny sposób, a opisy sprawiają, że wyobraźnia działa bardzo mocno. Już na początku książki mamy bombę i wielki powrót, na który ja bardzo mocno czekałam. Powrót, który nie do końca jest takim, jakiego można było oczekiwać. Nie chcę spojlerować, dlatego odsyłam Was bezpośrednio do książki. Myślę, że kto po nią nie sięgnie, będzie zadowolony.


Tak - jestem fanką twórczości Bernarda Miniera, ale bardzo obiektywną fanką. Nie ukrywam, że miałam spore problemy z jego „Na krawędzi otchłani”, i że akurat po tej pozycji nie wyśpiewywałam peanów na jego cześć. Jednak seria z Martinem Servazem – to jest coś fantastycznego, a jej ostatnia część – Dolina, to majstersztyk kryminałów.

Należałoby zacząć od tego, że w tej książce nie ma dłuższej chwili nie trzymającej w napięciu. To w połączeniu z wieloma zwrotami akcji sprawia, że od książki trudno się oderwać. Cały czas coś się dzieje, cały czas jest groźnie, mrocznie i niepewnie. Atmosfera historii po raz kolejny wpływa na czytelnika w pełni.  Co ważne – Dolina mocno nawiązuje do wcześniejszych części z tej serii, więc bez ich znajomości można sporo stracić. To jest spory minus dla tych, którzy nie mieli okazji poznać wcześniejszych książek z tej serii.

Jak kryminał i jak Martin Servaz to muszą być morderstwa. Nie wiem skąd autor bierze natchnienie do przedstawianych morderstwa, ale te są w tej książce ponownie drastyczne, nietuzinkowe i zapierające dech. W dodatku makabryczne opisy w pełni oddają ich potworność. Oprócz nich w książce pojawiają się tematy społeczne – stosunek społeczeństwa do policji, a także wpływ internetu na młodych ludzi, którzy nie mając odpowiedniej uwagi ze strony dorosłych ludzi w nim się właśnie odnajdują.


Przed przeczytaniem „Doliny” czytałam sporo opinii na jej temat, które są bardzo różne. Spotkałam się z kilkoma negatywnymi, jednak ja zupełnie nie odnalazłam zarzucanej Minierowi nudy, braku akcji, czy banalnej fabuły. Wręcz przeciwnie – mi czytało się ją fantastycznie. W dodatku zakończenie – obstawiałam kilka, ale i tak nie trafiłam. Wszystko zależy więc chyba od gustu. Ja całą sobą polecam nie tylko tę, ale i pozostałe części. Najlepiej zacząć od początku. Ten, kto jeszcze nie miał okazji sięgnąć po tę serię jest w świetnej sytuacji, może czytać wszystkie części jedna po drugiej, bez długich przerw w oczekiwaniu na kolejną. Dzięki temu te historie nie zostaną zamazane przez czas. 

Podsumowanie:
Autor: Bernard Minier
Tytuł: Dolina 
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydawnictwo Rebis
Ocena Czytanie uszczęśliwia: 9,5/10

Książkę można kupić w księgarni taniaksiazka.pl

niedziela, 26 kwietnia 2020

Andrew Sean Greer, Marny


Z czym boryka się dobiegający pięćdziesiątki homoseksualny pisarz? Myślę, że jego problemy za bardzo nie różnią się od tych, które mają inni ludzie. Wielu ucieka przed nimi w różny sposób, w książce Andrew Seana Greera Marny ucieka w świat. Jak się okazuje przed problemami nie da się uciec, ale można sobie z nimi poradzić...

Opis książki bardzo dobrze wprowadza nas w historię Marnego:
"Kto powiedział, że nie możesz uciec od swoich problemów? Artur Marny niedługo skończy pięćdziesiąt lat, jego życie jako powieściopisarza jest co najmniej nieudane. Gdy otrzymuje zaproszenie na ślub od swojego byłego chłopaka, z którym był przez dziewięć lat, nie wie, co ma zrobić. Nie może go przyjąć, bo sytuacja będzie niezręczna, nie może tak po prostu odmówić, bo wyglądałoby to żałośnie. Zaczyna więc akceptować zaproszenia na konferencje, wykłady i inne wydarzenia literackie na całym świecie. W czasie podróży przez Francję, Indie, Niemcy i Japonię Artur prawie się zakochuje, niemalże umiera i nie chce stawić czoła trudnej sytuacji, z którą musi się zmierzyć. Mimo wszystkich nieszczęść, wpadek, nieporozumień i błędów tytułowego bohatera „Marny” to przede wszystkim wzruszająca historia miłosna."



Bohater książki - Artur Marny to pisarz, któremu nie wyszło w życiu, przynajmniej tak mu się wydaje. Niby jako autor nie był za dobrze przyjęty przez środowisko pisarzy, ale ludzi czytali i lubili jego książki. On tego często nie dostrzegał. Miał w swoim życiu momenty, w których wydawało się, że jest jakaś stabilizacja. Jednak według niego nie wszystko ułożyło się tak jak powinno. Z czasem Marny dochodzi do niego, że nie wykorzystał swoich szans. By uniknąć pewnego wydarzenia udaje się w świat. Mówiąc dokładniej - ucieka. Ucieka przed miłością, przed sobą, przed problemami, przed rzeczywistością. Przy tym wszystkim użala się nad sobą, narzeka na swoje niby nieudane życie. Można go określić jako marudę.

 W trakcie podróży do kolejnych miejsc Marny dojrzewa do pewnych aspektów życia i miłości, których wcześniej zupełnie nie dostrzegał. Odnajduje kolejne pozytywne rejony swojego życia i tak naprawdę wyłapuje z teraźniejszości i przeszłości priorytety. Odnalezienie się w tym wszystkim pomagają mu powroty do przeszłości. W drodze Marny za każdym razem trafia do coraz fajniejszych i ciekawszych miejsc, a kres jego wyjazdu przynosi najciekawsze wydarzenia i rozwój sytuacji w życiu naszego bohatera.

Co jest siłą książki to wiele rozbudowanych opisów i bogate słownictwo. Czasami trochę można pogubić się w rozbudowanych zdaniach i lepiej czytać je powoli, by nie stracić ich sensu. Miejsca, w których trafia bohater są bardzo charakterystycznie i w bardzo ciekawy sposób przedstawione.

Za początek książka ma ode mnie sporego minusa, bo przez jakiś czas męczyłam się okropnie. W ostatnim czasie, to już kolejna, którą odłożyłam i do niej wróciłam. Jestem wytrwała i nie poddaję się łatwo. W tym wypadku również historia zaczęła rozwijać się mniej więcej od połowy, a najlepszy był koniec. Zła jestem, bo przez te flaki z olejem na początku wiele osób może nie dotrzymać do końca i stracić to, co w tej książce najlepsze. Mniej więcej od połowy czytelnik może domyślać się tego, co wydarzyło się "w tle", jednak autor z niczym nie zdradza się do samego końca. Daje co prawda delikatne sygnały, ale nic wprost nie wiadomo.

Podsumowanie:
Autor: Andrew Sean Greer
Tytuł: Marny
Oprawa: miękka
Wydawnictwo WAB
Ocena Czytanie uszczęśliwia: 8/10

Książkę można kupić w sklepie GW Foksal

sobota, 11 kwietnia 2020

Jacek Galiński, Kratki się pani odbiły


Jestem pewna, że jeśli ktoś choć raz sięgnął po książkę o Zofii Wilkońskiej, ten będzie sięgał po kolejne części. Myślę, że niektórym historie nie przypadną do gustu, bowiem są mało prawdopodobne. Czy jednak wszystko, co czytamy musi być realne? Zofia jest nierealna po całości. Po całości jest też ekscentryczna, wkurzająca, ale intrygująca i przyciągająca uwagę zarazem. To sprawia, że ona sama, jak i jej przygody są wyjątkowe i nie do podrobienia. Szukasz chwili wytchnienia? Zofia Wilkońska na pewno ją zapewni!

Efektem wydarzeń z drugiej części serii (Komórki się pani pomyliły) w kolejnej Zofia Wilkońska trafia do więzienia i to w nim  toczy się 90% akcji w trzecim tomie. Ona oczywiście od początku wywija i to konkretnie. Zapowiada się, że wcale kolorowo w tym więzieniu nie będzie, ale i w tej sytuacji Zofia Wilkońska radzi sobie świetnie. Lepiej niż niejeden zaprawiony w bojach recydywista. Autor zapewnił pełen zwrotów akcji bieg historii. Jeśli ktoś szuka prawdziwego kryminału jedynie podszytego komedią, to niestety książka mu nie podejdzie. Niech szuka gdzie indziej. W tej serii chodzi zupełnie o coś innego.



Jest to typowa komedia kryminalna. W fabule mamy "przestępcze" wątki przeplatane komizmem i surrealizmem. W to wszystko wplątuje się oczywiście Zofia. Jej postać jest skonstruowana wyśmienicie. To nie jest typowa babcia z szydełkiem w ręku. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych i to szydełko może ewentualnie wykorzystać w innym niż standardowy celu. Nie wiem czemu, ale przychodzą mi tylko te drastyczne, gdzie oczywiście wszystko działoby się "niechcący" i przypadkowo. Nie dla niej konwenanse, jakiekolwiek zasady, restrykcje czy inne ograniczenia. Zofia jest wyjątkowa do kwadratu. W książce do jej osoby świetnie dopasowane są wątki - momentami może rzeczywiście zbyt surrealistyczne, ale nie czepiajmy się. Książka ma być jedyna w swoim rodzaju i jest, podobnie jak Zofia. Komedia kryminalna ma bawić i bawi, momentami do łez.  Zapada w pamięć bardzo mocno. Mnie osobiście w trzeciej części rozwalił wątek latających majtek, który wydaje się, że kończy się dość szybko. Okazuje się jednak, że jest kontynuowany i ponownie zaskakuje i śmieszy. Książka jest idealna, jeśli ktoś myśli o oderwaniu się od rzeczywistości i rozrywce - jeśli sięgnie po nią, nie zawiedzie się.

Przeczytałam każdą z trzech części, Zofię uwielbiam, choć momentami mocno mnie irytuje, ale czy jest ktoś, kogo ta kobiecina nie irytuje? Wątpię. Ale tęskni się za tą postacią bardzo. Dlatego myślę, że większość osób bardzo chętnie będzie wracać, gdy tylko na horyzoncie pojawiać się będą kolejne części jej przygód. Muszę się jednak przyznać, że jestem ogromną i największą fanką pierwszej części. Nie wiem dlaczego, ale w niej Zofia jakby miała jeszcze większego pazura, a wydarzenia były dorodniejsze. Każda z książek w serii jest jednak lekka i czyta się je z przyjemnością. Więc naprawdę warto - tym bardziej, że to krajowy towar.

Podsumowanie:
Autor: Jacek Galiński
Tytuł: Kratki się pani odbiły
Oprawa: miękka
Wydawnictwo WAB
Ocena Czytanie uszczęśliwia: 8/10

Książkę można kupić w sklepie GW Foksal

środa, 11 marca 2020

Sharon Cameron, Światło ukryte w mroku


Jest to książka, obok której nie można przejść obojętnie. Ja osobiście mam swój pogląd na temat sytuacji polskich żydów w czasie wojny, zbudowany na rodzinnych wspomnieniach, ale to nie o tym chcę Wam pisać. To akurat jest najmniej ważne. Ważne jest to, że Światło ukryte w mroku to historia, którą warto poznać i która zachwyci niejednego czytelnika. Już piszę dlaczego ...

Zawsze będę powtarzać, że tak wielki hart ducha i siła Polaków w czasie II Wojny Światowej uratowały Europę. Odchodzę od tego co mogło się stać, co działo się po wojnie, co było złe, a co było dobre. W momencie katastrofy, Polacy złączyli siły, pokazali jedność i w imię ojczyzny walczyli do ostatniej kropli krwi, nie tylko własnej. Dzięki nim mogę żyć w wolnym kraju, szczęśliwa i spełniona. Dlatego jestem im za to poświęcenie ogromnie wdzięczna, a także jestem dumna, że jestem Polką. Czytając tę książkę mogłam poznać kolejną trudną, ale jak ważną historię z tego okresu..



W książce poznajemy historię sióstr Podgórskich - starszej Stefanii i sporo młodszej Heleny, dla której Stefania w tym najtrudniejszym czasie staje się nie tylko opiekunką, ale praktycznie matką. Wszystko rozpoczyna się w momencie, gdy niczego nieświadoma Stefania Podgórska próbuje odmienić swoje życie przenosząc się w bardzo młodym wieku ze wsi do miasta. Na swojej drodze spotyka Diamantów - żydowską rodzinę, w której sklepie podejmuje pracę. Stają się jej oni bardzo bliscy, sama pewnie zdaje sobie nawet na początku sprawy, jak bardzo. Nastaje czas wojny i czystek żydowskich w kraju, getta, godzina policyjna, obozy pracy w Niemczech i obozy śmierci. Młode panny Podgórskie muszą się zmierzyć z zupełnie nowymi i strasznymi realiami. W dodatku przychodzi im chronić cudze życie, wielokrotnie ryzykując własnym.

Heroizm, odwaga, ryzyko - to tylko część z słów, jakie rzucają mi się, chcąc opisać czyny obu sióstr. Bezgraniczne poświęcenie się sprawie, z narażeniem nie tylko własnego życia, ale także życia najbliższej osoby momentami wbija czytelnika w fotel. Tak naprawdę dla wielu Stefania zachowuje się pewnie nieodpowiedzialnie, ale nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie tego, co dzieje się w ludzkiej głowie, gdy stawiani jesteśmy tak naprawdę pod ścianą i mamy w dodatku wybór między złem a złem. Historia przedstawiona przez Sharon Cameron nie jest tylko opowiastką ubraną w dramatyczne wydarzenia z przeszłości. Bez zakłamywania ówczesnej rzeczywistości, czy też ubarwiania, możemy zobaczyć, jak wyglądało życie w okupowanej Polsce i z czym borykali się jej mieszkańcy. Co trzeba oddać autorce, to bardzo dobre przygotowanie się do pisania tej powieści. Nie jest to typowe spisywanie wspomnień, choć to wszystko wydarzyło się naprawdę. Świadomość tego sprawia, że napięcie i strach przechodzą z bohatera na czytelnika. Emocje jakie budzi ta książka są ogromne. Sama w dwóch momentach zalałam się łzami, a chwilami byłam nawet wściekła. Wachlarz uczuć jest ogromny.

Książka swoją premierę ma już za dwa tygodnie, 25 marca. Ja ją osobiście bardzo polecam, bo uważam, że warto znać historię naszego kraju. W tej książce mamy ją przedstawioną w najlepszym wydaniu. Poznajemy życie codzienne oraz problemy z jakim borykali się Polacy w okresie wojennym, o czym na stronach szkolnych podręczników nie przeczytamy za dużo, jeśli w ogóle przeczytamy. Gdybym uczyła historii, ta książka znalazłaby się na liście tych uzupełniających przedmiot.

Podsumowanie:
Autor: Sharon Cameron
Tytuł: Światło ukryte w mroku
Oprawa: miękka
Wydawnictwo Kobiece
Ocena Czytanie uszczęśliwia: 9/10

Książkę można kupić w sklepie Wydawnictwa kobiecego

czwartek, 6 lutego 2020

Styczeń 2020 - czytelnicze podsumowanie


Postanowiłam wracać powoli do pisania. Czasu nie mam jednak dużo i mimo chęci, od początku miałam obawy, co do częstotliwości. Postanowiłam chociaż w kilku zdaniach zawierać to, co przeczytałam w ciągu danego miesiąca. Stąd to podsumowanie. W styczniu nie poszalałam, ale i tak jestem zadowolona. Mój czytelniczy miesiąc wyglądał następująco:

1. Bernard Minier - Na krawędzi otchłani


Początek roku był ciężki. Nie tylko ze względu na ogrom pracy, ale też ze względu na tę książkę. Byłam załamana i chyba nadal jestem, bo zupełnie mi ona nie podeszła. Kocham Miniera, ale "Na krawędzi otchłani" nie jest dla mnie. Najwyższe technologie, mega mózgi, chińskie gigafirmy informatyczne, sztuczna inteligencja, roboty i inne... To nie moja bajka. Musiałam robić sobie przerwy od tej książki. Gdy do niej wróciłam, wcale łatwiej nie było, a wszystko rozkręciło się tak naprawdę na koniec.

2. Jacek Galiński - Kółko się pani urwało
  
Mój przerywnik w trakcie czytania Miniera. Książkę chłonie się raz dwa, jest zabawna, lekka i taka do poczytania i "odmóżdżenia się". Pani Zofia jest wkurzająca, egocentryczna, ale słodka zarazem. Ogólnie rzecz biorąc, jest to bardzo skomplikowana postać z wieloma przygodami na koncie. Momentami są one trochę absurdalne, ale w końcu to książka, a w dodatku komedia. W rzeczywistości takie babcie są bardzo irytujące i podnoszą ciśnienie, a Zofia w czytelniku budzi tylko pozytywne emocje. Z niecierpliwością czekam, aż będę mieć drugą część, bo ciekawa jestem dalszych jej przygód.

3. Simon Beckett - Niespokojni zmarli

To jest mój styczniowy strzał w dziesiątkę. Wróciłam do Becketta po dłuższej przerwie, ale to dlatego, że on też długo nic nie pisał, ja troszku o nim zapomniałam, ale teraz moja miłość do niego wróciła ze zdwojoną siłą. Jestem zakochana w tym, jak on opisuje to wszystko, co dzieje się z truposzkami, jakie reakcje zachodzą, procesy gnilne, robactwo wżerające się w trupka itd. W połączeniu z fabułą - poezja, choć nie dla ludzi o słabych nerwach, bądź żołądkach. Dla mnie bomba. Jego książki będę wciskać każdemu, a serię z antropologiem Davidem Hanterem polecam zacząć od początku - od Chemii śmierci. Mimo że "Niespokojni zmarli" mają ciut ponad 500 stron - łyka się to raz dwa, bo oderwać się od książki nie idzie.

4. Simon Beckett - Zapach Śmierci

Nie mogłam, mając kolejną część serii z Davidem Hunterem, sięgnąć po coś innego. Z książki do książki przechodzi się automatycznie, choćby nie wiadomo, co również czekało na czytanie. I w tym przypadku się nie zawiodłam. Beckett jest mistrzem opisów, utrzymywania poziomu napięcia i jakości pisania przez wszystkie części tej serii. Żadna w mojej ocenie nie odstaje. W tym wypadku mamy do czynienia z zagadkami starego, niedziałającego już szpitala, którego budynek jest przeznaczony do rozbiórki, ale jednak historia wychodzi z niego na światło dzienne. Oczywiście tą historią jest truposzczak i to nie jeden. Wątki poboczne, nie wbijają się znacznie w ten główny, są świetnym przerywnikiem. Dla mnie bomba!

5. Max Czornyj - Rzeźnik

Mocna pozycja dla ludzi o nerwach silnych jak stal i nie bojących się krwi, czy rozczłonkowanych ciał. Książka działa na wyobraźnię i to jest jej zdecydowanym plusem. Poznajemy historię - prawdziwą - rzeźnika z Niebuszewa, w dodatku przedstawioną w bardzo obrazowy sposób. Pierwszoosobowa narracja pozwala mieć wgląd w wydarzenia nie od strony obserwatora, ale samego bohatera. To sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko, przesuwa się przez wydarzenia gładko i czeka się na to, co będzie ponownie. Polecam, ale to rzeczywiście tylko tym, którzy dadzą radę z kilkoma drastycznymi opisami.